sobota, 23 lutego 2013

Darkside. 3


Onew wściekle wpatrywał się w słodko śpiącą twarz Jonghyun. Anielski uśmiech i rozpromienione oblicze sugerowały, że śnią mu się same przyjemne rzeczy. Jinki wolał nie wiedzieć co dokładnie dzieje się w głowie młodszego kolegi – wystarczało mu, że przytulony do niego dinozaur ostentacyjnie dźgał go czymś twardym w biodro.
- Kiedy on się w końcu obudzi? – Zapytał płaczliwym głosem żyrandola. Niestety nie otrzymał odpowiedzi.

Taemin otworzył leniwie oczy. Jasne światło raziło go, więc zirytowany zmrużył powieki. Ziewnął przeciągle i podniósł powoli głowę; uderzył czołem w coś miękkiego. Zdezorientowany spojrzał na przeszkodę - okazało się nią miejsce gdzie Kibum’owe plecy tracą swą szlachetną nazwę. Zdegustowany odsunął się od różowych spodni kolegi, na ile tylko mógł. Nagle zewsząd zaatakował go przeszywający ból.
- Moja głowa.. – Jęknął Minho, osuwając się na ziemię. Żywa piramida runęła za nim i tym sposobem trójka przyjaciół znalazła się na drewnianej posadzce.
- Wo-dy. – Wydusił Key i zgarbiony powędrował do kuchni.
- Minnie zejdź ze mnie, bo zwymiotuję. – Szepnął Choi. Tae przeturlał się na drugi bok umożliwiając starszemu koledze powstanie. – Idę do łazienki. – Postanowił brunet i zasnął. Taemin otrząsnął się i podreptał po tabletki. Wkrótce on i Kibum wspólnie cierpieli przy stole w jadalni.
- Dlaczego Minho leży na podłodze? – Znikąd pojawił się elegancko ubrany lider. – Za godzinę musimy wyjechać, powinniście się szykować.
Zza jego pleców wysunął się sponiewierany dinozaur. Opadł ciężko na krzesło i zabrał się do opróżniania butelki wody.
- Jak to za godzinę? Mieliśmy mieć dziś wolne.
- W tej sprawie spotkałem się wczoraj z managerem. Nasz krótki urlop został przesunięty na później.
- Później, to znaczy kiedy? – Zapytał się Kibum.
- Termin nie został jeszcze określony. Tymczasem, wracając do tematu naszej pracy – będziemy mieli jej dwa razy więcej niż normalnie. Maksymalne godziny treningów i dodatkowo reklama w weekendy. Poza tym mamy współdziałać w najbliższym czasie z nowym zespołem pracującym nad naszym wyglądem, więc czekają nas duże zmiany. Jakieś pytania?
Jak na komendę rozległy się protesty i żale. Trzy gniewne spojrzenia powędrowały w stronę poprawiającego mankiety lidera. Ten, zmieszany, odchrząknął i związał ciaśniej krawat.
- Ja tylko przekazuję informacje... – Na jego twarzy pojawił się jeden z tych uśmiechów, które wcześniej godzinami przygotowywał. Odwrócił się szybko i zniknął za drzwiami.
- No pięknie. - Jonghyun opadł twarzą na blat drewnianego stołu.
- Jjong, co ty masz na szyi? – Zapytał podejrzliwie Key.
- A co, nie wiesz? To malinka. – Zaśmiał się, ale widząc mordercze spojrzenie kolegów, natychmiast spoważniał. – Żartuje... No.. Onew mnie dusił jak spuściłem si.. – Przerażony zorientował się, że powiedział to na głos. – T-to znaczy jak spuściłem wazon z wodą i musiał po mnie sprzątać.. – Zerwał się i przeklinając w duchu swoje realistyczne sny, pokuśtykał do  pokoju. Minnie i Kim spojrzeli na siebie.
- Jong się spuścił. – Mrukną Key.
- Onew go dusił. – Wysyczał Tae.
- Mamy konkurencje? – Wychrypiał Minho czołgając się do kuchni. – Nie czuję nóg.. Dajcie mi coś do picia.

Nerwowa godzina minęła zaskakująco szybko i nim ktokolwiek zdążył zastrajkować, SHINee znalazło się w wytwórni. Przywitała ich grupka przedziwnie ubranych jegomości. Jaskrawa garderoba, połyskujące, metalowe ćwieki, zadziwiające kształtem i barwami fryzury oraz wyraziste makijaże sprawiły, że chłopakom zrzedła mina.
- Lee. My chyba nie będziemy tak wyglądać? – Szepnął spanikowany Tae. Jinki tylko uśmiechnął się do niego pocieszająco.
- Ooooo. To zdaje się nasi nowi podopieczni. – Do oniemiałej piątki podszedł najbardziej błyszczący mężczyzna. – Niech no wam się przyjrzę.. ooh masz śliczne pośladki. – Rzucił przechodząc obok Key. Ten spłonął rumieńcem. – Chodźcie, trzeba was przedstawić szefowej!
Kolorowy orszak ruszył w stronę windy. Po kilku minutach gromada stanęła naprzeciwko biura ‘szefowej’.
- Pani szefowo. Zespół przyszedł. – Odezwał się napakowany facet w garniturze. Sprawiał wrażenie osoby o nie zbyt rozbudowanej inteligencji. Nagle drzwi otworzyły się na oścież, a z pomieszczenia wyszła obdarzona wyjątkowo bogatą klatką piersiową kobieta. Miała na sobie białą, zapiętą pod szyję koszulę, czarną, obcisłą spódnicę do kolan i dopasowany do tego żakiet. Jej stopy zdobiły wysokie szpilki, włosy miała upięte w prowizoryczny kok, a na należącym do niej nosie zadziornie sterczały okulary.
- Miło mi was poznać, jestem Kasandra i będę od teraz waszą wizażystką. – Uśmiechnęła się delikatnie.

Można powiedzieć, że chłopacy byli oczarowani dziewczyną, jednak byłoby to stanowczo zbyt słabe określenie. Zgrabna dwudziestolatka zrobiła piorunujące wrażenie, zwłaszcza na liderze, który nie mógł oderwać od niej wzroku. Jej obecność wpływała na SHINee jak katalizator – wszystko zdawało się prostsze do opanowania, pomysły same przychodziły do głowy, a głos i ruch sceniczny stawały się bardziej płynne i zdecydowanie dokładniejsze. Manager był wniebowzięty. ‘To jest cud, istny cud!’ szeptał do siebie obserwując pracę podopiecznych. Omówiono najważniejsze sprawy i po kilku godzinach, niemalże z żalem miejsce pracy zostało opuszczone przez młodzieńców.


BONUS: Jong + Onew ‘spuszczona’ scena

Jjong po raz kolejny chrapnął, jednakże tym razem nie skończyło się jedynie na tej niewinnej czynności. Do uszu lidera zaczęły dochodzić dziwne dźwięki. Zorientowawszy się, że pochodzą z ust Jonghyuna postanowił dłużej nie znosić jego wyjątkowo bliskiej obecności. Niestety ramiona Dinozaura okazały się być niczym kleszcze i pomimo szczerych chęci Onew nie miał możliwości wydostania się poza nie. Owe ‘dziwne dźwięki’ stopniowo przybierały na sile. Bez trudu można teraz było rozróżnić jęki i pomruki; Jinki czuł się jakby uczestniczył w nagrywaniu filmu porno. Po raz kolejny został dźgnięty przez Blinga w biodro. Zaraz po tym z głośnym ‘ohhhh’ coś wilgotnego znalazło się na ciele lidera.
- No tego już kurna za wiele. – Rzucił się na śpiącego i z żądzą mordu w oczach, zaczął go dusić. – T-ty.. KRETYNIE!! - Jonghyun obudził się.
- Onew.. nie duś mnie.. – wydyszał.